"Nikiforiana"

Galerie » "Nikiforiana"

„Nikiforiana”, eksponat 4/ 5/ i 6/ - w tym przypadku chodzi o pierwszą książkę o Nikiforze autorstwa redaktora A. Banacha z 1959 roku – „Pamiątka z Krynicy”. Książka a właściwie książeczka jest esencją wiedzy o malarzu z Krynicy, jego życiu i twórczości. Zawiera też sporo reprodukcji prac malarza, czarno-białych i w kolorze. Dlaczego ta książka znalazła się wśród innych „nikiforianów”? Otóż kiedyś zastanawiałem się czy taka indywidualność, jak Nikifor mając, mimo analfabetyzmu, swój własny wyrobiony podpis mogła rozdawać autografy? Wydawało się to mało prawdopodobne mimo pewnych relacji, że Nikifor chętnie przybijał swoje pieczęcie na podsuwane mu przez dzieci rysunki, plakaty jego wystaw, artykuły czy foldery. Nie są mi znane relacje, aby Nikifor będąc gościem honorowym wystaw własnych prac i będąc w polu zainteresowania wielu obecnych gości, był proszony o jakąś formę autografu, czy szybkiego szkicu „na pamiątkę” i te prośby realizował. Pobieżne próby znalezienia potwierdzenia czynności upamiętniania się przez Nikifora na życzenie swoich wielbicieli nie przyniosły rezultatu i myśl została porzucona na wiele lat - ale przypadki „chodzą po ludziach”. Chętnie odwiedzam antykwariaty, zaglądam do bukinistów i zawsze pytam o cokolwiek, co mogłoby mieć związek z malarzem z Krynicy. Przeglądam podsuwane mi materiały nawet wtedy, gdy już w kilku egzemplarzach znajdują się u mnie w zbiorach. Niespodziewanie w tymczasowym antykwariacie w ówczesnych domach Centrum w Warszawie, otrzymuję do ręki egzemplarz wspomnianej powyżej książki, którą odruchowo przeglądam. Niespodzianka!!! Na pierwszych dwóch stronach odciski pieczęci autorskich Nikifora i własnoręczny podpis artysty. Książka szybko zmienia właściciela, tym bardziej, że antykwariusz nie wycenił dodatkowo dodanej przez Nikifora wartości. Od tego czasu minęło już wiele lat i kolejny podobny przypadek jeszcze się nie pojawił. Inną formą pamiątki była fotografia z Nikiforem gdzieś na krynickim deptaku i tego typu pamiątek jest nawet sporo, ale nie zaliczam ich do „nikiforianów”, gdyż nie zostały wykonane ręką artysty.